Wheeleo: https://www.wheeleo.eu/en/ (żadna reklama, po prostu tego używam).
Oto rozpoczęło się zmaganie, by podróż tę zakończyć łóżkiem rehabilitacyjnym…
Nie zatrzymam postępu ataksji, ale mogę planować i próbować przygotować się na dokonywane przez nią zmiany, bo raczej mnie nie oszczędzi w przyszłości.
Nie, raczej z bólem stwierdzam, iż coś takiego zakupić MUSZĘ, nie mam innego wyjścia. Poprawi to moją niezależność, ale jakoś nie skaczę z radości…
Decyzja o zakupie pomocy rehabilitacyjnej była chyba jedną z najtrudniejszych w moim życiu, bo potwierdzała moją niepełnosprawność, akceptację postępującej choroby i rosnącej potrzeby wsparcia.
Rozpoczęłam poszukiwania. Urządzenie miało być stabilne, na kółkach oraz nie wyglądać jak typowa szara laska inwalidzka.
Podczas przeglądania internetu, natknęłam się na przyrządy o różnych kształtach i funkcjach, jednak większość była w fazie projektu i nie można było ich kupić.
Szukałam więc dalej, aż natknęłam się na coś, co odpowiadało na moje potrzeby. Co prawda firma była zagraniczna (strona angielska/francuska/niderlandzka), jednak po krótkiej wymianie mailowej, wysyłka była możliwa i do mojego kraju (Polska).
Niestety (moja wina) dopiero po zakupie odkryłam jego funkcjonalność, urządzenie zakupiłam lecz niewiele o nim wiedziałam.
Po zastanowieniu mogę stwierdzić, że oferuje mi większą niezależność, bo nie muszę brać ze sobą ludzkiej podpory by iść. Łączy w sobie laskę i chodzik będąc od nich o wiele wygodniejszy, bo mały i pozwalający na sterowanie nim tylko jedną ręką (co dla mnie jest BARDZO ważne). Jest nowoczesny i dobrze zaprojektowany, dzięki czemu nie odczuwam, że korzystam z “urządzenia dla osób starszych”, bo akceptacja pomocy rehabilitacyjnej może być trudna emocjonalnie, zwłaszcza dla osób młodszych. Elegancja i praktyczne wsparcie.
Pomaga mi w praktycznie każdej czynności, mam go cały dzień przy sobie, 24/7, mój luksusowy pojazd!
Nie obyło się jednak bez pewnych trudności. Największym wyzwaniem związanym z korzystaniem z tego rodzaju pomocy była dla mnie konieczność zaakceptowania faktu, że potrzebuję takiego urządzenia. Miałam nadzieję, że jeszcze długo będę mogła poruszać się samodzielnie, ale SCA1 nie pozwala mi na to.
Bezproblemowo przejeżdża po wszelkich powierzchniach, jednak najlepiej by były one równe/ płaskie (uważaj i bądź ostrożny na chodnikach z kostką brukową, bo pomimo sporych kół potrafią się one zaklinować).
Korzystanie z urządzenia wymaga wprawy (ale tak jest pewnie z każdym nowym zakupem), w wąskich przejściach znajduje się przed nami (co jest dla mnie bardzo niewygodne bo wymaga stawiania małych kroków, by nie uderzać w koła palcami), w szerokich – obok.
Docelowo się nie składa, jednak łatwo je rozmontować wyjmując rączkę i zmniejszając wysokość o połowę, co może mieć znaczenie przy dłuższych transportach.
Największym problemem jest brak osłon na koła, które (przede wszystkim w moim przypadki) uderzają/ocierają o ściany i drzwi niszcząc je i brudząc (ale mąż podobno znalazł na to rozwiązanie).
Z perspektywy czasu, przypadkowe odkrycie tego urządzenia okazało się dość istotne. Wiem, że każde urządzenie wspomagające ma swoje ograniczenia. Nie ma uniwersalnego rozwiązania, które zapewniłoby pełną swobodę i komfort w każdej sytuacji, to jednak to polecam!