“Dlaczego mnie to spotkało?” – wypowiedziane zostało zapewne przez każdego nieszczęśliwego.
Bo jesteś zwyczajny tak jak i inni wokół ciebie. Ich nie oszczędza, to nie oszczędzi i ciebie. Wypadki losowe są dość… losowe. Bardziej rozrzuca, niż dzieli i daleko mu do równości. Ach… ten los i jego przewrotność. Mistrzostwo w losowaniu nierównych kart i układania ich w najbardziej absurdalne kombinacje.
Tak, chorowanie sensu nie ma, a i wartości życiu nie daje, “dzięki chorobie” – mówią niektórzy, jakby bez niej nie widzieli emocji swoich i innych. Przyszła, to wypadałoby ją ugościć…, a niech stoi pod drzwiami i do końca świata!
”Dzięki niej” doświadczamy zło, a nie dobro. Choć czasem można usłyszeć o wdzięczności chorych za pewne aspekty, to prawda jest taka, że choroba rzadko przynosi z sobą równowagę.
Gdzie te „dobroczynne” aspekty choroby, za które można byłoby być wdzięcznym? Trwanie z chorobą to codzienny bój z cierpieniem fizycznym i psychicznym. Frustracja. Znalezienie wdzięczności wydaje się niemal niemożliwe.
Wsparcie społeczne może stanowić jedyną równowagę, jednak nawet ta wspólnota nie jest zawsze w stanie równoważyć ogromnego ciężaru. Choroba rzadko prowadzi do refleksji, która tworzy piękno z cierpienia. Wszelkie wysiłki skupiają się na pokonaniu choroby, a nie na odkrywaniu ukrytych zalet tej niewłaściwie zestawionej układanki. I nawet jeśli rozwija wewnętrzną siłę, to proces jest skomplikowany i trudny.
Chorzy bywają wdzięczni za wsparcie bliskich, opiekę medyczną, nowe perspektywy, empatię innych oraz rozwój wewnętrznej siły. Choć niektórzy próbują dostrzec pozytywność, choroba to oświadczenie trudne i wyzwalającym cierpienie. Walka z chorobą skupia się na pokonaniu przeciwności, a nie na odkrywaniu głębszego sensu w tym procesie.
Adaptacja do nowej rzeczywistości jest niesamowita — przechodzi z “nigdy w życiu”, do “dobra, ale po mojemu”. I, mimo że rodzinka twierdzi, że “dobrze się trzymam”, (a wg. babci mam ładne zęby), przyszłości raczej nie zmienię i wiem, co mnie czeka. Jestem wdzięczna, ale to nie znaczy, że samej chorobie przypisuję jakieś pozytywne znaczenie.
Staram się, by dłużej żyć, a życia i tak nie mam.