“Jeśli natomiast kierujemy się litością i zajmujemy się jedynie słabościami lub chwilowymi potrzebami istot, to, zamiast rzeczywiście przynosić im pożytek, pozbawiamy je tylko samodzielności”.
Ole Nydahl Lama, O naturze rzeczy. Współczesne wprowadzenie do buddyzmu, Czarna Owca, [ebook]
Ja wiem, wiem. Niepełnosprawny to powinien się rehabilitować, a nie jakiś sport uprawiać. Sport jest dla zdrowych. Rozciągnięty dres i terapia, a nie jakiś handspring, gemini czy butterfly. Spadnie, potknie się, uderzy, obetrze, no nieszczęście murowane. Prawda jest taka, że jak to się stanie, to rany opatrzę i pójdę dalej. Sport był i nadal jest moim sposobem na poprawę jakości życia, wzbogaca moją osobę, pozwala się realizować oraz pokazuje mi i innym jak bardzo samodzielna jestem. Bardziej innym, bo po moim ostatnim występie i otartym kolanie najchętniej obłożyli by mnie poduszkami, a wprost niewiarygodne jest, że ja SAMA chodzę i pokonuje wszystkie schody, progi i krawężniki. No nie róbcie ze mnie kaleki (tak, tak są ładniejsze słowa, ale tylko to przestarzałe i obraźliwe oddaje sedno problemu). Sama, bez drugiego człowieka, balkonika, laski czy wózka. Chodzić i ćwiczyć.
Na szczęście nasz świat jest rozwinięty i lubi ryzyko! Aktywności i sprzęt sportowy, powoli dopasowujemy do niepełnosprawnych, lecz różnie i wielu aspektach, bo indywidualność i konkretne możliwości mocno je nam określają. Wpływa na to stopień niepełnosprawności, predyspozycje, intensywność i długość wysiłku. Nawet jeśli wymaga to jakiejś skomplikowanej organizacji, specjalistycznego sprzętu czy wiedzy — warto!
Niekorzystne nastawienie i stereotypy — precz! Zgodnie stwierdzamy, że sport wpływa bardzo dobrze na ciało osoby ćwiczącej, a dodatkowo: pozwala się rozwijać, poprawia samopoczucie, daje pewność siebie, obniża stres, pomaga nawiązać nowe relacje, i nagle daje wsparcie i akceptację ze strony społeczeństwa.
No i rywalizacja i ADRENALINA!
Podczas mojej pierwszej, trwającej około dwóch lat przygody z pole dance nauczyłam się sporej ilości ciekawych figur i niestety tylko w niewielkim stopniu rozwinęłam swoją elastyczność, bo było bardzo ciężko! Wszelkie moje osiągnięcia utraciłam w ciągu kolejnej mojej przerwy trwającej także dwa lata, zaczęłam od nowa, przyszła pandemia, moja choroba i znowu pauza…
Powracam po długiej przerwie, bez siły, kondycji, pełna obaw i wątpliwości, a także ekscytacji, bo okazuje się, że za utratą tego płakać nie muszę. Nowe siniaki i obtarcia, tylko dołączą do tych istniejących. Jej wszechstronność jest moją tarczą, rozwija moją siłę, balans, elastyczność i równowagę. Dostosujemy się do siebie. Dotychczasowe zajęcia uważam za udane, a kolejnych doczekać się nie mogę. W trakcie będę odkrywać ograniczenia i je pokonywać.
Bardzo chcę wytrwać mimo przeciwności losu i być aktywną, dopóki warunki nie ulegną zmianie. Moja sprawność i aktywności nawet nie muszą się pokrywać ze “zdrową” wersją, nigdy jej nie opuszczę mojej smukłej, srebrnej damy.