Zdrowie jest tak oczywistym pragnieniem, że na liście marzeń go nie ma. Prosisz o coś, co życie polepsza, a nie o życie samo w sobie… Nierealne istnieją, niestety. Spełniają się, pojawiają i umierają przypadkowo.
Nie, nie mamy na nie wpływu. Tak, mamy na nie wpływ. W każdym przypadku spróbujmy i zobaczmy, jak wyjdzie. Nikt z nas nie jest na tyle wyjątkowy, by los go oszczędził, a jednak tworzymy w naszej głowie obraz cudu, wierząc, że z niewiadomych przyczyn, wszystko zakończy się dobrze.
Znany jest przypadek, że ktoś z taką bądź inna choroba… I każdy z nas chce takim przypadkiem być. Dokonać niemożliwego.
Obawiam się, że „nihil novi sub sole” i nie będziemy żyć długo i szczęśliwie.
Będziemy.
Trzeba tylko nad tym popracować.
Mocno.
By żyć szczęśliwie, nawet jeśli niekoniecznie długo, bo nie każde zdrowe życie jest dobre. Wystarczy szczęście, wszystko inne się dostosuje.
Fikcja może ratować rzeczywistość. Ratować czy zatruwać? Marzenia walczą z realizmem, który zamienia je w fikcje… i choć często się kłócą, zawierają rozejm, bo tylko tak odnajdą się w tej nowej rzeczywistości. Zaczynam od przeglądu marzeń już stworzonych, wykreowanych za zdrowszych czasów. Desperacko zwiększam ich znaczenie i nie chcę porzucić, bo są nieprzydatne i sprzeczne z obecnym zapotrzebowaniem. Zatrzymuję je, wszystkie! Wystarczy przeorganizowane życie, marzenia niech będą te same.
Moje życie niech będzie takie samo. Niech moja osoba ZAWSZE przebija się przez chorobę, a by to się stało muszę priorytetyzować to:
Wysportowana. Ale jak? Wysportowana niepełnosprawna? Marzenie wymyślone przez zdrową, realizowane przez chorą. Może być trudno, ale chcę zostawić w moim życiu, choć cząstkę świata przynależną do tej „zdrowej części”, by skupiać się nie tylko na płynnym chodzeniu, łatwym przełykaniu i precyzyjnym chwytaniu. Sześciopak i duże muskuły.
Wszechstronność w sprawności fizycznej. Trening funkcjonalny, by w życiu codziennym mieć wystarczająco siły na podstawowe czynności, a jeśli przy okazji wyrobią się mięśnie… Trening ogólnorozwojowy, z wykorzystaniem różnych dyscyplin sportowych, a nie sama fizjoterapia. Aktywność fizyczna obecna była w moim zdrowym życiu, będzie też w chorym! Wypracowana siła wykorzystana być może na wiele sposobów. Moim pomysłem jest zawziętość, by czas spędzony na aktywności przewyższał ten bez niej, bo trzeba, to co trzeba, a nie co się chce. Kieruje mną konieczność.