Podnieś Szklankę, A Nie Sztangę – Fizyczność Osoby Neurologicznie Zaburzonej

W momencie otrzymania długoterminowej diagnozy zaczyna się żyć dwojako: jako zdrowy cieszący się życiem i chory przygotowujący się na przyszłość. Nadzieja obecna jest wszędzie, choć rzeczywistość nie napawa optymizmem. 

Nie, żyje się jak zdrowy, bo nie wiadomo co nas czeka i jak się do tego przygotować. Wspomnienia boleśnie przypominają o ograniczeniach. Wraz z nabytą niepełnosprawnością rozpoczyna się długi proces przystosowania się do sytuacji. Sukces nie oznacza, że nie będziemy odczuwać żalu, gniewu czy poczucia niesprawiedliwości, lecz pomaga w realnym postrzeganiu swojej sytuacji i możliwości. Dotyczy to zarówno chorych jak i ich bliskich, aby zdawali sobie z tego sprawę i nie stawiali niepełnosprawnym celów, których nie potrafią spełnić. W pewnym momencie”normalność” się kończy i już nie wróci, a proces chorobowy jest nieodwracalny.

Duch chce więcej, niż może ciało. Aktywność fizyczna zależna jest od zdrowia, ale i zdrowie zależne jest od aktywności fizycznej. Brak koordynacji, równowagi, zwinności i żal za utraconą aktywnością. Ograniczenia i zmiana perspektywy. Zmniejszenie oczekiwań, a zwiększenie czynników determinujących sukces. Funkcjonalność staje się treningowym celem, definiującym przyszłe i obecne ćwiczenia.

A jak wygląda ta moja funkcjonalność? Różnie. Często moje ograniczenia odkrywam w trakcie wykonywania jakiejś czynności, ale na szczęście nie miałam jeszcze żadnej sytuacji, która by mnie zawróciła bądź wyłączyła z obranej trasy (co może się zdarzyć np. w przypadku schodów bez balustrady). Bardzo często też sama sobie nakładam ograniczenia i z czegoś rezygnuję, tylko dlatego, że w przyszłości aktywność ta będzie trudna lub niemożliwa do wykonania, bądź będzie wymagała wsparcia lub przejęcia przez osobę z zewnątrz.

Na zdjęciach mojej choroby nie widać, dopiero film ukazałby, jak pokracznie chodzę, ewentualnie zrobienie herbaty, bądź jakakolwiek inna czynność wymagająca szybkości i precyzji. Wolno się maluje, wolno zawiązuje sznurówki, wolno zapinam guziki, wolno odręcznie pisze i ogólnie wszystko wolno.

Jednak lepiej wolno niż wcale…

Według Osho:”Wszystkie nasze problemy są bardzo małe. Natomiast ego powiększa je, czyni je tak wielkimi jak to możliwe. Ego nie potrafi funkcjonować inaczej. Wyolbrzymiając gniew, cierpienie, pożądanie i ambicje, samo staje się potężne.” Natomiast Modzelewski pisze że: „… lu­dzie, któ­rzy zgła­sza­ją od­czu­wa­nie stre­su lub lęku za­cho­wu­ją się jakby ich sy­tu­acja była wy­jąt­ko­wa).” Przyjmijmy jednak, że nie jestem panikującą wariatką, a jedynie muszę znaleźć swój sposób radzenia sobie z emocjami bo wg. Knight: “To, co dzieje się w twoim życiu, jest do bani dokładnie w takim stopniu, jak ty sam uważasz.”

Wszelkie moje problemy to istna przeplatanka, są wynikiem, bądź przyczyną mojej choroby i nie da się ich rozdzielić.. Ze wszystkich posiadanych przeze mnie dolegliwości, każda zaciekle walczy o tę najmocniej rujnującą dotychczasowe życie. Nie mam zamiaru dziękować mojej chorobie, przepraszać i uważać ja za boski plan. Boli mnie to, jak duże bariery mi postawiła i jak bardzo zmieniła moje życie. Wymusiła zmiany, które już teraz są mocno wymagające, a to dopiero początek. Zabrała, co mogła i porządnie rozbiła. Niestety, to co nam się przydarza, nie za­wsze jest dobre bądź służy cze­muś do­bre­mu.

Bliska mi osoba, do upadłego nie walczyła, a jedynie czekała…a ja pozostałe mi życie chcę upiększyć. Żadna z nas nie wie, czyja droga jest prawidłowa, bo przecież obie prowadzą do tego samego wyniku.

#uleczduszem #wzmocnijcialoem

Przyjmuje polecany w dużej dawce Koenzym Q10 (1200 mg), dodatkowo witaminę B12 i E400 , bo są dobre dla mózgu, D3, bo jest polecana przy niedoczynności tarczycy (którą mam) i Mg z K na bolesne skurcze, występujące w tej chorobie. Na depresję przyjmowałam Moklar, ale został zmieniony na Parogen, pomagający mocniej z lękami. Z logopedą spotykam się raz w tygodniu, a 2-3 razy z fizjoterapeutą. Ćwiczę fizycznie i mam terapię powięziową,  w połączeniu z terapią czaszkowo-krzyżową. Dodatkowo pracuję w domu, jednak moja aktywność wymaga jej zwiększenie i uporządkowania. 

Czas przewartościować swoją życie… i nie dopuścić już, ani jednej kropelki smutku. Kontynuuję to, co robiłam. Logopedia, fizjoterapia, psycholog, psychiatra. Pomoc lekarska jest moim pierwszym etapem w celu odzyskania równowagi życiowej, choć leku nie ma. Samodzielne działanie jest dla mnie równie ważne jak pomoc profesjonalistów. Wszyscy dążymy do tego samego, zdrowy duch i zdrowe ciało. Bez jednego, nie ma drugiego. Książki dają mi szeroki horyzont, aby zobaczyć, jak ludzkość żyła oraz w jaki sposób pokonywała napotkane trudności zarówno kiedyś jak i dzisiaj. Zmiana poglądów oraz podejścia jest długoterminowa i na pewno nie wydarzy się magicznie po przeczytaniu kilku opracowań, miejmy jednak nadzieję, że dostarczy mi wartościowej wiedzy, która przekuję w wartościowe życie. Wyłączna egzystencja to marnotrawstwo ziemskich zasobów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *